niedziela, 18 lutego 2018

Daleka droga do małej, gniewnej planety - Becky Chambers



Daleka droga do małej, gniewnej planety - Becky Chambers
Zysk i S-ka, 2017
tłumaczenie: Agnieszka Sylwanowicz
stron: 496




Od razu się przyznam, że nieczęsto czytam takie książki. Przez „takie” rozumiem klasyczne SF spod znaku space opera. To nie mój gatunek, być może dlatego nie jestem zbyt obiektywna – nie mam z czym porównać swoich odczuć. A one są, cóż tu dużo mówić, niezbyt pozytywne. 

Becky Chambers
Zacznę jednak od tego dlaczego, skoro to nie mój gatunek, skusiłam się właśnie na „Daleką drogę do małej, gniewnej planety”. Powodów jest kilka. Po pierwsze zaintrygował mnie tytuł. Dość nietypowy, a w dodatku skutecznie zadziałał na moją wyobraźnię. Owa „daleka droga” może mieścić w sobie wszystko, całe spektrum niezwykłych możliwości fabularnych, ograniczonych tylko przez wyobraźnie autorki. (Niestety ja wyobrażałam sobie, znacznie więcej niż autorka)  Po drugie – na fali noworocznych postanowień, zdecydowałam się poszerzyć nieco swoje horyzonty i sięgać, po gatunki, po które zwykle nie sięgam w nadziei, że odkryję coś naprawdę fajnego (może następnym razem). Po trzecie zaś, wszystko – począwszy od nagrody  Arthur C. Clarke Award 2016, po liczne pochlebne opinie krytyków i innych autorów – wskazywało, że to naprawdę dobra, nowatorka książka. Sugerowałam się również tym, że fabuła skupiać się miała na przygodach i wzajemnych relacjach bohaterów, a nie kosmiczno-technicznych szczegółach (czego się trochę bałam). 
„Daleka droga…” jest debiutem literackim, który zapoczątkował dwie kolejne powieści  autorki rozgrywające się w tym samym kosmicznym uniwersum
O czym w ogóle jest „Daleka droga…”? Główna bohaterka Rosemary Harper dołącza do załogi „Wędrowca”. Jest to niewielki kosmiczny statek, nie pierwszej już nowości, którego międzygatunkowa załoga zajmuje się głównie tworzeniem czasoprzestrzennych tuneli. Najnowsze zadanie polega na wytyczeniu takiego tunelu do pewniej odległej planety – podróż będzie długa, ale przewidywany zysk ogromny.


Pierwsze wydanie: lipiec 2014
Tak w skrócie wygląda fabuła. Choć w opisie można znaleźć zdanie:pełna przygód kosmiczna wyprawa z barwną załogą oraz zuchwałą młodą podróżniczką, która w odległych zakątkach wszechświata odkrywa znaczenie rodziny” to z żalem muszę stwierdzić, że jest ona nieprawdziwe. Owa pełna przygód wyprawa, to tak naprawdę niesamowicie długa (o czym lojalnie ostrzega nas sama autorka w tytule) i niestety równie niesamowicie nudna podróż. Akcji nie ma żadnej, a fabułę można streścić w jednym zdaniu. 
Wpływ na zainteresowana autorki kosmosem miał fakt, że wychowała się ona w rodzinie naukowców zajmujących się astronautyką
Cała „Daleka droga…” jest tak naprawdę tylko pretekstem do zaprezentowania czytelnikowi kulturowego bogactwa jakie niesie ze sobą pokojowe koegzystowanie kosmicznych ras. A pod tym względem wyobraźnia pani Chambers nie zawodzi – nie szczędzi nam też informacji o każdym z wymyślonych przez siebie gatunków. Wygląd, historia, wierzenia, kultura, zwyczaje, język – wszystko, cała kosmiczna etnologia, która zajmuje około 80% tej książki. A wszystko to w sielankowej atmosferze wzajemnej akceptacji pod hasłem – jakie to fajne, że jesteśmy różni. Naprawdę. Nie wiem jakim cudem dobrnęłam do końca, ale sama siebie za to podziwiam :) 

4,18/5 - goodreads.com
6,78/10 - lubimyczytac.pl

3 komentarze:

  1. Jakoś mnie ta książka nie kusi, nie wiem czy po nią sięgnę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tym razem chyba nie dla mnie. Mogłabym nie odnaleźć się w tym temacie. Niemniej jednak ciekawa, rzetelna recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam mieszane zdanie na temat tej książki :) może kiedyś przeczytam.

    OdpowiedzUsuń